Cała przygoda z linorytem zaczęła się od poniższego rysunku w formacie A4. Chodziłam wtedy do MDK na zajęcia plastyczne i właśnie tam padł pomysł zrobienia linorytu z tym motywem, już nawet nie pamiętam kto wymyślił nazwę "Drzewo życia". Jednak ten rysunek był zbyt delikatnie wykonany i bardzo niewyraźny...
... dlatego musiałam wykonać projekt w formacie A3 i przekopiować go na linoleum. Następnie, za pomocą małych dłut trzeba było wyżłobić odpowiednie fragmenty, pamiętając że to co wyżłobione po odbiciu będzie białe, natomiast reszta pokryta farbą odbije się na papierze.
Bardzo długo pracowałam nad tym projektem, linoleum jest bardzo łatwe w obróbce ale jednocześnie na tyle delikatne że przy mocniejszym nacisku można przebić się na wylot, lub wyżłobić nieodpowiedni fragment.
Kolejnym etapem jest odbijanie wzoru na papierze.
Matrycę maluje się farbą (w tym przypadku drukarską) i przykłada się papier, przy pomocy łyżeczki, kolistymi ruchami po papierze odbija się wzór. Można do tego użyć prasy, ale nie mieliśmy takiej na zajęciach :) Efekt całej zabawy macie poniżej:
To jedyna odbitka jaką posiadam, nawet nie wiem gdzie się podziała matryca :)
Ale wspomnienie niezliczonej ilości godzin spędzonych w MDKu, wspaniałych ludzi (cudowne małżeństwo z pasją) prowadzących zajęcia, zapachu farby, gorącej herbaty zimą, plenerów w parku latem, klimatu i dobrej zabawy... to wspomnienie jest dla mnie bezcenne :)
...................
Mam nadzieję że wybaczycie mi ten wykład, ale dzięki tym pracom naszło mnie na wspominki :) a w kolejce czekają kolejne ołówkowe bazgroły :)
.............
Pozdrawiam serdecznie :)